śr 26 gru 2018, 12:22
OK. Podejmę wyzwanie.
Zacznijmy od papki, którą nam (a szczególnie naszym dzieciom) się wciska w szkole, mediach, NGO... że nietolerancja jest be, że agresja jest be, że ludzie są mili, dobrzy itd. Otóż uważam to za niezgodny z prawami przyrody bełkot. Bardzo niebezpieczny do tego: społeczeństwa, które w to uwierzą skazane są po prostu na zagładę. Dlaczego?
- otóż w przyrodzie rządzi równowaga dynamiczna i wspomniane powyżej "be" służą jej utrzymaniu.
- społeczeństwa osłabione poprzez kolektywną wiarę w chore filozofie ustąpią miejsca społeczeństwom mentalnie zdrowym (patrz RPA czy Niemcy...)
- Agresja: występuje naturalnie w przyrodzie, inaczej byśmy jej nie obserwowali. Służy potęgowaniu zdolności obronnych oraz zdolności do ataku (żeby upolować i zjeść). Im silniejszą broń jednak jakieś stworzenie posiada tym silniejsze mechanizmy bronią przed jej użyciem. Przykład: będąc na wystawie gadów jadowitych obserwowałem dwu nastoletnich hodowców, pomocników kierownika wystawy gdy ten musiał na dwie godziny opuścić interes. Po kolei otwierali terraria, wyciągali z nich gady i robili sobie z nimi zdjęcia. Wąż koralowy, żmija gabońska, różne inne żmije i jadowitości... Czarnej mambie dali spokój (osiąga 90km/h jak chce) bo bali się, że jak zwieje to jej nie złapią, za to dobrali się do grzechotników straszliwych. Duże węże, jadowite jak cholera, znane z licznych ofiar. Rozwarcie pyska jak otwarta dłoń dorosłego mężczyzny. Samica była senna i miała gdzieś ale samiec wił się, grzechotał, syczał i pokazywał zęby jadowe... Chłopcy mieli grube, skórzane rękawice hodowlane ale nie byli pewni czy grzechotnik nie jest w stanie się przez nie przebić. Żeby to sprawdzić walili go tą rękawicą po pysku żeby ugryzł. Wił się, syczał, grzechotał - nie ugryzł. Zamknęli terrarium i zostawili gada w spokoju. Jego żonę również. Amen. Gdyby ugryzł - mógł złamać ząb (odrośnie ale za jakiś czas) a przede wszystkim stracić ten jad, którego będzie potrzebować potem. Pojęli?
- Nietolerancja: pewne mniejszości kiedy rozwiną się zbytnio zaczynają zagrażać funkcjonowaniu i rozkładowi sił w normalnej dla danego terenu populacji. W ten sposób przez wieki kontrolowana była w przyrodzie liczba homoseksualistów, innowierców (naprawdę bez względu na wiarę!), odszczepieńców: od pogromu do pogromu. Cóż bowiem komu przeszkadza, że ten tego w żyć posuwa? Nic. Jednak nie mając dzieci mają dużo czasu na gromadzenie środków i zdobywanie pozycji społecznej. W pewnym momencie stają się decyzyjni i swoimi decyzjami (chorymi z natury lub po prostu niekompatybilnymi z lokalną kulturą i sposobami na przeżycie) zaczynają zagrażać społeczeństwu, które ich tolerowało. Sami zastanówcie się co czujecie kiedy jacyś zboczeńcy chcą uczyć Was jak macie wychowywać swoje dzieci? Albo jeszcze lepiej - uczyć Wasze dzieci życia w rodzinie? Tolerancja jest super. Tak długo jak długo nie zagraża nasze kulturze. Tak długo jak długo jest zapewniona równowaga. Amen.
- ludzie są dobrzy, mili, a świat jest zepsuty i można go naprawić. Bzdura. Ludzie są tacy jacy są - ani dobrzy ani źli, po prostu żyją tak aby przeżyć i przekazać dalej informację genetyczną i memetyczną jaką niosą w sobie przez czas. To dobór naturalny, żelazne prawo przyrody i próba dyskusji od razu kwalifikuje oponenta do odrobienia lekcji z biologii (poziom liceum) albo do towarzystwa płaskoziemców po lobotomii przedczołowej. Oczywiście istnieją konflikty memetyczno-genetyczne (i to jest fascynujący temat do dyskusji i badań) ale i z nimi dobór naturalny świetnie sobie radzi: nadmiernie skonfliktowani idą do piachu i już. Co do "zepsutego świata" i potrzeby jego "naprawiania" to większej bzdury w którą zdają się wierzyć coraz to nowe pokolenia młodych chyba nie ma. Świat to ocean chaosu rozlanego na skały praw przyrody i jedyne co można z nim zrobić to próbować zrozumieć, mapować skały, mierzyć natężenie chaosu i planować kurs swojej łódki tak aby się nie rozbić. I tyle.
Nigdy nie postępuj wbrew prawom przyrody i staraj się je jak najlepiej zrozumieć.
Arcy