Auto za jedną wypłatę czyli niepozorne i praktyczne narzędzie.
: ndz 18 maja 2025, 13:48
Czołem wszystkim!
W tą piękną, deszczową niedzielę, postanowiłem naskrobać słów kilka w temacie nieco na ogół pomijanym – samochód użytkowy za jedną wypłatę. Krajowi „preppersi” przy wyborze sprzętu często kierują się prestiżem, a nie optymalizacją kosztów (o czym postaram się napisać za jakąś chwilkę), podczas gdy kiedyś „wszyscy byliśmy preppersami” (z przymusu) i nasze narzędzia często miały wiele zastosowań (np. jeden nóż na ryby, grzyby i do krojenia kiełbaski przy ognisku, polski „land rover” czyli maluch itd.). Ale do sedna tematu – żyjemy niestety w ciekawych czasach, gdzie nie tylko sytuacja gospodarcza nas mocno dotyka, ale również restrykcje prawne. Tak więc moim skromnym zdaniem warto zainteresować się rozwiązaniami, które pozwolą zdobyć narzędzie do komunikacji, które będzie zoptymalizowane i tu właśnie dochodzimy do sedna – auta segmentu B, na ogół dość tanie, często nie za bardzo wyeksploatowane, z tanimi częściami i często spełniające dość wysokie normy „euro” (o tym za chwilę). Poniżej przedstawię kilka „nieoczywistych” wyborów w tym segmencie.
1. Opel Meriva czyli Corsa na sterydach.
Jest to minivan segmentu B. Posiada kilka fajnych rozwiązań (np. flex space umożliwiający zmianę konfiguracji tylnej kanapy i żonglowanie objętością bagażnika), w gamie mamy do wyboru kilka silników benzynowych (1,4, 1,6 i 1,8) oraz kilka diesli (1,3 JTD fiata i 1,7 Isuzu w różnych wariatach). Silniki diesla z linii 1,7 są całkiem udane, ostatnie roczniki posiadają już filtr cząstek stałych i comon rail, a najstarsze to jeszcze poczciwy 1,7 DTI, można oczywiście znaleźć wariant 1,7CDTI jeszcze bez filtra cząstek stałych, który jest chwalony za trwałość i dużą plastyczność pod kątem modyfikacji. Jednostki 1,7cdti spełniają normę Euro 4, która może być w przypadku diesli zbyt niska, żeby wjechać nimi do stref czystego transportu. Benzyniaki to znane 1,4 (z rozrządem na łańcuchu), 1,6 oraz 1,8. Nie należą do jednostek szczególnie awaryjnych, ale wiele osób podkreśla, że mogą pobierać podwyższone ilości oleju. Benzyniaki spełniają normy euro 4 co jest dla nich wystarczające by wjechać nimi do stref czystego transportu (wg obecnych wytycznych). Ceny od kilku tysięcy, za trupy i egzemplarze zmęczone życiem po kilkanaście za te ładniejsze z pierwszej generacji. Zakup za jedną średnią wypłatę (około 6000zł) jest więc wykonalny. Fun Fact – Jest autem małym (około 4m długości) jednak wystarczająco pojemnym by przewieźć w nim nieduży motocykl (np. Rometa Ogara 125), a płaska podłoga bagażnika, bez progu na wysokości zderzaka, umożliwia swobodnie operować większymi obiektami w bagażniku (np. kuweta z dzikiem).
2. Skoda Fabia czyli auto kapelusznika.
Jest to klasyczne auto segmentu B, występujące w kilku wariantach nadwozia, gdzie za najciekawszy uważam kombi. W założonej kwocie raczej możemy się skupić na I generacji. Jednostki napędowe:
Diesle: 1,4 TDI, 1,9 SDI i 1,9 TDI.
Benzyna: 1,0, 1,2, 1,4 MPI, 1,4 16v, 2,0.
Jest to chyba ostatni szturm czeskiej myśli technicznej, nowa płyta podłogowa i świeże pomysły. W przypadku jednostek napędowych – nad dieslami nie ma się co rozwodzić, znane i lubiane jednostki wysokoprężne, 1,4TDI trochę cierpi z uwagi na kulturę pracy 3 cylindrowej jednostki ale pozwala na w miarę ekonomiczną jazdę z wystarczającą dynamiką. Spełniają normy euro3/4 (zależnie od rocznika i wariantu) więc mamy tu problem jak w przypadku opla. Jednostki benzynowe – 1,0 i 1,2 po prostu jadą, oferują słabe osiągi, a przez to często cierpi ekonomią. Podobnie 1,4 MPI – dalej zapewnia słabe osiągi, dopiero wersja 68 KM zapewnia „dostateczne” przyspieszenie. Ciekawe są jednostki VW o pojemności 1,4 i 2,0. Zapewniają zdecydowanie lepsze osiągi i też nie należą do jednostek szczególnie problematycznych. Poza 1,0 wszystkie spełniają normę EURO 4.
Z uwagi na niską masę lepiej sobie radzą w „terenie” (polne/leśne dróżki) od merivy, ale bagażnik posiada wysoki próg dzięki czemu nie da się po prostu wypchnąć większego przedmiotu z bagażnika. Silnik 1,4 MPI sięga jeszcze czasów „tysiąca małych błędów” (Skoda 1000MB) czy „Favoritki”, starsze roczniki cierpiały z uwagi na zbyt cienką uszczelkę pod głowicą, która potrafiła się wypalić przed 100 000km.
3. Suzuki Liana czyli ni pies, ni wydra.
Autko mało popularne, aczkolwiek bardzo ciekawe. Wariant będący czymś pomiędzy klasycznym hatchbackiem, a kombi, przy gabarytach porównywalnych do Fabii kombi zapewnia ciut więcej komfortu i w standardzie posiada całkiem bogate wyposażenie: klimatyzacja, ABS z EBD, elektrycznie opuszczane szyby, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka, podgrzewane fotele, bardzo dobrej jakości zestaw audio, 4 poduszki powietrzne, wspomaganie kierownicy, centralny zamek z alarmem i światła przeciwmgielne. Silniki: benzyna 1,3 i 1,6 suzuki (rozrząd na łańcuchu) oraz diesel 1,4 DdiS (czyli 1,4 HDI). Można znaleźć wersję z napędem na 4 koła. Silniki benzynowe cieszą się dobrą opinią – trwałe, dynamiczne i ekonomiczne, diesel też ma na ogół pozytywną opinię. W kwestii Euro – starsze roczniki spełniają EURO 3, nowsze 1,6 – EURO 4. Autoko jest chwalone również za właściwości jezdne – nowsze egzemplarze prowadzą się całkiem przyjemnie.
Jest to oczywiście tylko część z tego co można kupić za jedną wypłatę (tutaj też między innymi załapie się Opel Agila, Dacia Logan, Volkswagen Lupo czy Polo) jednak chodziło mi tylko o zarysowanie tematu do dyskusji. Są to samochody, które pozwalają na stosunkowo tanie przemieszczanie się, są niepozorne a w niektórych przypadkach mogą zapewnić jakieś tam emocje (np. mocniejsze warianty Suzuki Liany czy Skoda Fabia 2,0/1,9 TDI). Ich niepozorny wygląd ma też pewnie wpływ na swego rodzaju aspekt psychologiczny – wyglądamy (szczególnie po odpowiednim „upiększeniu auta” o ptasie kupy czy ubytki lakieru) jak gołodupiec. Desperata to nie odwiedzie od zamiaru „ubogacenia kulturowego”, ale w niektórych sytuacjach ułatwia grę na emocjach.
W tą piękną, deszczową niedzielę, postanowiłem naskrobać słów kilka w temacie nieco na ogół pomijanym – samochód użytkowy za jedną wypłatę. Krajowi „preppersi” przy wyborze sprzętu często kierują się prestiżem, a nie optymalizacją kosztów (o czym postaram się napisać za jakąś chwilkę), podczas gdy kiedyś „wszyscy byliśmy preppersami” (z przymusu) i nasze narzędzia często miały wiele zastosowań (np. jeden nóż na ryby, grzyby i do krojenia kiełbaski przy ognisku, polski „land rover” czyli maluch itd.). Ale do sedna tematu – żyjemy niestety w ciekawych czasach, gdzie nie tylko sytuacja gospodarcza nas mocno dotyka, ale również restrykcje prawne. Tak więc moim skromnym zdaniem warto zainteresować się rozwiązaniami, które pozwolą zdobyć narzędzie do komunikacji, które będzie zoptymalizowane i tu właśnie dochodzimy do sedna – auta segmentu B, na ogół dość tanie, często nie za bardzo wyeksploatowane, z tanimi częściami i często spełniające dość wysokie normy „euro” (o tym za chwilę). Poniżej przedstawię kilka „nieoczywistych” wyborów w tym segmencie.
1. Opel Meriva czyli Corsa na sterydach.
Jest to minivan segmentu B. Posiada kilka fajnych rozwiązań (np. flex space umożliwiający zmianę konfiguracji tylnej kanapy i żonglowanie objętością bagażnika), w gamie mamy do wyboru kilka silników benzynowych (1,4, 1,6 i 1,8) oraz kilka diesli (1,3 JTD fiata i 1,7 Isuzu w różnych wariatach). Silniki diesla z linii 1,7 są całkiem udane, ostatnie roczniki posiadają już filtr cząstek stałych i comon rail, a najstarsze to jeszcze poczciwy 1,7 DTI, można oczywiście znaleźć wariant 1,7CDTI jeszcze bez filtra cząstek stałych, który jest chwalony za trwałość i dużą plastyczność pod kątem modyfikacji. Jednostki 1,7cdti spełniają normę Euro 4, która może być w przypadku diesli zbyt niska, żeby wjechać nimi do stref czystego transportu. Benzyniaki to znane 1,4 (z rozrządem na łańcuchu), 1,6 oraz 1,8. Nie należą do jednostek szczególnie awaryjnych, ale wiele osób podkreśla, że mogą pobierać podwyższone ilości oleju. Benzyniaki spełniają normy euro 4 co jest dla nich wystarczające by wjechać nimi do stref czystego transportu (wg obecnych wytycznych). Ceny od kilku tysięcy, za trupy i egzemplarze zmęczone życiem po kilkanaście za te ładniejsze z pierwszej generacji. Zakup za jedną średnią wypłatę (około 6000zł) jest więc wykonalny. Fun Fact – Jest autem małym (około 4m długości) jednak wystarczająco pojemnym by przewieźć w nim nieduży motocykl (np. Rometa Ogara 125), a płaska podłoga bagażnika, bez progu na wysokości zderzaka, umożliwia swobodnie operować większymi obiektami w bagażniku (np. kuweta z dzikiem).
2. Skoda Fabia czyli auto kapelusznika.
Jest to klasyczne auto segmentu B, występujące w kilku wariantach nadwozia, gdzie za najciekawszy uważam kombi. W założonej kwocie raczej możemy się skupić na I generacji. Jednostki napędowe:
Diesle: 1,4 TDI, 1,9 SDI i 1,9 TDI.
Benzyna: 1,0, 1,2, 1,4 MPI, 1,4 16v, 2,0.
Jest to chyba ostatni szturm czeskiej myśli technicznej, nowa płyta podłogowa i świeże pomysły. W przypadku jednostek napędowych – nad dieslami nie ma się co rozwodzić, znane i lubiane jednostki wysokoprężne, 1,4TDI trochę cierpi z uwagi na kulturę pracy 3 cylindrowej jednostki ale pozwala na w miarę ekonomiczną jazdę z wystarczającą dynamiką. Spełniają normy euro3/4 (zależnie od rocznika i wariantu) więc mamy tu problem jak w przypadku opla. Jednostki benzynowe – 1,0 i 1,2 po prostu jadą, oferują słabe osiągi, a przez to często cierpi ekonomią. Podobnie 1,4 MPI – dalej zapewnia słabe osiągi, dopiero wersja 68 KM zapewnia „dostateczne” przyspieszenie. Ciekawe są jednostki VW o pojemności 1,4 i 2,0. Zapewniają zdecydowanie lepsze osiągi i też nie należą do jednostek szczególnie problematycznych. Poza 1,0 wszystkie spełniają normę EURO 4.
Z uwagi na niską masę lepiej sobie radzą w „terenie” (polne/leśne dróżki) od merivy, ale bagażnik posiada wysoki próg dzięki czemu nie da się po prostu wypchnąć większego przedmiotu z bagażnika. Silnik 1,4 MPI sięga jeszcze czasów „tysiąca małych błędów” (Skoda 1000MB) czy „Favoritki”, starsze roczniki cierpiały z uwagi na zbyt cienką uszczelkę pod głowicą, która potrafiła się wypalić przed 100 000km.
3. Suzuki Liana czyli ni pies, ni wydra.
Autko mało popularne, aczkolwiek bardzo ciekawe. Wariant będący czymś pomiędzy klasycznym hatchbackiem, a kombi, przy gabarytach porównywalnych do Fabii kombi zapewnia ciut więcej komfortu i w standardzie posiada całkiem bogate wyposażenie: klimatyzacja, ABS z EBD, elektrycznie opuszczane szyby, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka, podgrzewane fotele, bardzo dobrej jakości zestaw audio, 4 poduszki powietrzne, wspomaganie kierownicy, centralny zamek z alarmem i światła przeciwmgielne. Silniki: benzyna 1,3 i 1,6 suzuki (rozrząd na łańcuchu) oraz diesel 1,4 DdiS (czyli 1,4 HDI). Można znaleźć wersję z napędem na 4 koła. Silniki benzynowe cieszą się dobrą opinią – trwałe, dynamiczne i ekonomiczne, diesel też ma na ogół pozytywną opinię. W kwestii Euro – starsze roczniki spełniają EURO 3, nowsze 1,6 – EURO 4. Autoko jest chwalone również za właściwości jezdne – nowsze egzemplarze prowadzą się całkiem przyjemnie.
Jest to oczywiście tylko część z tego co można kupić za jedną wypłatę (tutaj też między innymi załapie się Opel Agila, Dacia Logan, Volkswagen Lupo czy Polo) jednak chodziło mi tylko o zarysowanie tematu do dyskusji. Są to samochody, które pozwalają na stosunkowo tanie przemieszczanie się, są niepozorne a w niektórych przypadkach mogą zapewnić jakieś tam emocje (np. mocniejsze warianty Suzuki Liany czy Skoda Fabia 2,0/1,9 TDI). Ich niepozorny wygląd ma też pewnie wpływ na swego rodzaju aspekt psychologiczny – wyglądamy (szczególnie po odpowiednim „upiększeniu auta” o ptasie kupy czy ubytki lakieru) jak gołodupiec. Desperata to nie odwiedzie od zamiaru „ubogacenia kulturowego”, ale w niektórych sytuacjach ułatwia grę na emocjach.