Re: Ogrzewanie w trudnych czasach
: czw 20 sty 2022, 08:12
No ale co to za fetysz z tym "kominem" Ja mam komin, a w zasadzie 2 kominy mniej więcej w środku domu, są zbudowane z cegły kominowej klinkierowej? nie wiem dokładnie, ale za to wiem, że świetnie akumulują ciepło, rano w salonie, w holu, w łazience, w homeoffice jest ciepełko że HEJ, jak to powiadają górale;
Całe to ogrzewanie to jest proces spisany na straty, vide; kto był w Szkocji ten się przekonał, że w nieogrzewanym budynku też można żyć Inaczej mówiąc albo wydajesz dutki na paliwo i sprzęt do grzania i chodzisz w kąpielówkach po chałupie, albo jesteś ubrany i oszczędzasz kasę i jesteś na pewno zdrowszy i bliżej natury. To zresztą jest temat na osobny artykuł;
Bo, kto w zimie był parę dób na zewnątrz ten wie jak się organizm aklimatyzuje, a wystarczy +-0 stopni do tego i jaki dyskomfort się odczuwa po wejściu w +20 stopni.
Sama akumulacja ciepła to nie tylko szamot, ale i zwykła cegła, woda w instalacji jeśli jest jej więcej też akumuluje ciepło i fakt dłużej się nagrzewa, ale dłużej oddaje ciepło. Moje babcie trzymały na blasze pieca kuchennego, a jakże opalanego drewnem i węglem kilka cegieł, które po nagrzaniu wkładało się owinięte w koc pod stopy do łóżka, do dziś pamiętam jakie to było fajne, szyby w oknach pojedyncze i zmarznięte, rano w pokoju z +4 stopnie i ludzie nie chorowali, mycie poranne w zimnej wodzie w miednicy, ach rozmarzyłem się...
Teraz decymetry styropianu, tony szkła, rekuperacja spalin, normalnie termos nie chałupa a opału spala się tyle samo jeśli nie więcej co kiedyś. Po prostu filozofia grzania się zmieniła ma być 22 lub więcej stopni, co nie służy zdrowiu i planecie, a na pewno nie kieszeni delikwenta, chcącego za wszelką cenę uniezależnić się od natury. Podobnie w lecie klimatyzacja i hooj, bo nie może być ciepło. Jak jest zima to jest zimno, jak jest lato to jest ciepło, a my na odwrót, ma być ciepło w zimie i zimno w lecie Gdzie tu sens, gdzie logika
Całe to ogrzewanie to jest proces spisany na straty, vide; kto był w Szkocji ten się przekonał, że w nieogrzewanym budynku też można żyć Inaczej mówiąc albo wydajesz dutki na paliwo i sprzęt do grzania i chodzisz w kąpielówkach po chałupie, albo jesteś ubrany i oszczędzasz kasę i jesteś na pewno zdrowszy i bliżej natury. To zresztą jest temat na osobny artykuł;
Bo, kto w zimie był parę dób na zewnątrz ten wie jak się organizm aklimatyzuje, a wystarczy +-0 stopni do tego i jaki dyskomfort się odczuwa po wejściu w +20 stopni.
Sama akumulacja ciepła to nie tylko szamot, ale i zwykła cegła, woda w instalacji jeśli jest jej więcej też akumuluje ciepło i fakt dłużej się nagrzewa, ale dłużej oddaje ciepło. Moje babcie trzymały na blasze pieca kuchennego, a jakże opalanego drewnem i węglem kilka cegieł, które po nagrzaniu wkładało się owinięte w koc pod stopy do łóżka, do dziś pamiętam jakie to było fajne, szyby w oknach pojedyncze i zmarznięte, rano w pokoju z +4 stopnie i ludzie nie chorowali, mycie poranne w zimnej wodzie w miednicy, ach rozmarzyłem się...
Teraz decymetry styropianu, tony szkła, rekuperacja spalin, normalnie termos nie chałupa a opału spala się tyle samo jeśli nie więcej co kiedyś. Po prostu filozofia grzania się zmieniła ma być 22 lub więcej stopni, co nie służy zdrowiu i planecie, a na pewno nie kieszeni delikwenta, chcącego za wszelką cenę uniezależnić się od natury. Podobnie w lecie klimatyzacja i hooj, bo nie może być ciepło. Jak jest zima to jest zimno, jak jest lato to jest ciepło, a my na odwrót, ma być ciepło w zimie i zimno w lecie Gdzie tu sens, gdzie logika