Powódź
: pn 08 paź 2018, 18:53
W tym roku byliśmy we dwoje w Gorcach na urlopie. Wiadomo, aktywny wypoczynek, plecaki i w góry każdy dzień. Niestety sierpień tego roku był dramatyczny dla mieszkańców min. Ochotnicy Dolnej i Górnej. Ciągłe opady deszczu przez miesiąc wezbrały wszystkie potoki. Ziemia już nie chłonęła spadającej z nieba wody i tak w drugi dzień naszego pobytu doszło wieczorem do mocniejszych i ciągłych opadów które zaczęły się po południu a zakończyły nad ranem dnia następnego. Oto kilka fotek ukazujących w jakimś tam stopniu obraz sytuacji.
Asfalt oberwany w czterech miejscach pomiędzy obiema wsiami
Nowy dom podmyty prawie pod sam fundament. Na zdjęciach już zabezpieczony i obsypany kamieniem. 450 ton kamienia zwożone na szybko tej feralnej nocy.
Zmyta stodoła
A to był kiedyś szlak rowerowy na szerokość ciągnika/wozu z drewnem...
My nieobeznani z tematem powodzi w górach, niezupełnie zdawaliśmy sobie sprawę tej upiornej nocy z powagi sytuacji (z obu stron do wiosek wjeżdżało się po mostach przez Dunajec i groziły już zerwaniem. A innych dróg nie było...). Włączyłem mojego baofenga aby straży posłuchać ale niewiele z tego wyłuskałem. Chłopaki nie meldowały tragedii tylko reagowali na bieżące problemy. Nazajutrz dowiedzieliśmy się już więcej bezpośrednio od różnych gospodarzy. Podsumowanie wysłuchanych relacji brzmiało tak: tylko wzajemna pomoc sąsiedzka doprowadziła do tego, że większej tragedii nie było i jeden drugiemu musiał pomagać aby przetrwać. I to jest myślę najlepsza puenta dla nas...
Asfalt oberwany w czterech miejscach pomiędzy obiema wsiami
Nowy dom podmyty prawie pod sam fundament. Na zdjęciach już zabezpieczony i obsypany kamieniem. 450 ton kamienia zwożone na szybko tej feralnej nocy.
Zmyta stodoła
A to był kiedyś szlak rowerowy na szerokość ciągnika/wozu z drewnem...
My nieobeznani z tematem powodzi w górach, niezupełnie zdawaliśmy sobie sprawę tej upiornej nocy z powagi sytuacji (z obu stron do wiosek wjeżdżało się po mostach przez Dunajec i groziły już zerwaniem. A innych dróg nie było...). Włączyłem mojego baofenga aby straży posłuchać ale niewiele z tego wyłuskałem. Chłopaki nie meldowały tragedii tylko reagowali na bieżące problemy. Nazajutrz dowiedzieliśmy się już więcej bezpośrednio od różnych gospodarzy. Podsumowanie wysłuchanych relacji brzmiało tak: tylko wzajemna pomoc sąsiedzka doprowadziła do tego, że większej tragedii nie było i jeden drugiemu musiał pomagać aby przetrwać. I to jest myślę najlepsza puenta dla nas...