Dobrze rozrysowane i sprawdzone trasy ewakuacji drogami które nie powinny być zablokowane.
Ale pojawia się problem wąskich gardeł.
O ile nad mniejszymi rzeczkami jest mnóstwo mostów.
Jak nie ten, to inny maks 15-20 km dalej.
To większe w rodzaju Wisły, Odry czy Bugu są problemem.
Mostów jest w sumie niewiele. Są nie tylko wąskimi gardłami.
Ale też obiektami strategicznymi.
W razie wojny mogą zostać wysadzone, zbombardowane, przejęte przez jednostki aeromobilne wrogich wojsk.
Czy po prostu zakorkowane przez skłębione masy uciekających.
Przykład tego co dzieje się w Głogowie przy moście na odrze między 14 00-15 30.
Pomnożyć to razy kilka, z założeniem że nie każde auto w korku będzie miało w zbiorniku paliwa coś więcej niż opary, czy sprawny termostat i układ smarowania.
Alternatywna przeprawa będzie dziesiątki kilometrów dalej.
I tak samo nieprzejezdna.
Najpewniej będzie to oznaczać konieczność porzucenia auta. I większości zgromadzonych w nim "przyda się" jeśli przesadziliśmy z chomikowaniem.
Znaleziona lub odkupiona łódka, choćby kajaki czy w ostateczności samodzielnie wykonana tratwa powinny pozwolić przeprawić się nam i naszej rodzinie na drugą stronę.
O ile nurt nie jest zbyt bystry.
Może jest szansa przeprawić tak rowery czy nawet lekki motocykl.
W razie ich nie posiadania w najlepszym wypadku po drugiej stronie rzeki uda się odkupić za np srebro lub znaleźć jakieś rowery.
Raczej mało kto uciekając zabierze z szopy stare górale czy inne "wigry 3".
Są rowery, powinna też być obok pompka i olej przydatne jeśli nie były dawno używane.
Może to nie są markowe kolarzówki za 25 tys pln sztuka ale jak kiedyś ktoś powiedział lepiej kiepsko jechać jak dobrze iść.
Zwłaszcza jak mamy w rodzinie osoby starsze, słabsze czy dzieci.
Z którymi 100 km marszu jest abstrakcją. A co dopiero 150 czy 200 kilometrów.
Temat dość trudny, przez wielu może być pomijany bo oczywiście będą mieć 100% cynk wcześniej i ominą wszystkich innych.
Ale moim zdaniem istotny.

