Łukasz Łuczaj - Podręcznik robakożercy, czyli jadalne bezkręgowce Środkowej Europy
: ndz 02 kwie 2023, 11:08
Tytuł ów przewinął się już przez nasze forum, nie został jednak opisany (chyba że aura pogodowa przyćmiewa mi zmysły, a jest naprawdę kiepsko za oknem).
Postanowiłem coś niecoś skrobnąć o książce, ze względu na gównoburzę jaka się rozpętała po nagraniu Pana Łuczaja na serwisie yt (o tym później).
A więc mamy do czynienia z prkatycznym przewodnikiem po świecie występujących w naszych realiach geograficznych owadach, skorupiakach, ślimakach. Są opisy, sposoby przyrządzania, rysunki poglądowe. Każdy powinien skojarzyć przedstawionego bezkręgowca lub za wczasu poszukać w sieci czy w książkach jak wygląda przedstawiciel danego gatunku.
Tyle w kwestii treści. Książeczka ma jedynie 96 stron, napisana jest dużym drukiem, kosztuje niewiele a więc każdy zainteresowany może się szybko zapoznać z zawartością. Warto. Dlaczego warto? Na pewno nie dlatego że mamy obecnie idiotyczny trend na owady. Powtórzę, idiotyczny trend (użyłem wbrew sobie parlamentarnego określenia). Warto się zapoznać, bo w surwiwalu to norma wsunąć dżdżownicę czy larwy os (przynajmniej dla mnie) i warto wiedzieć, co można opędzlować w razie W. Jak np. nagranie Grzgorza GP Knives (apropos ślimaków), które znajdziecie w tym temacie
Wracając do Pana Łukasza, napisał on słowem wstępu co następuje:
W swoim nagraniu na yt również zaznaczył, że wyżywienie robactwem ludzi choćby w Polsce, nie ma racji bytu (i zmierza do odbytu - to mój dopisek). Powołując się ma wstęp do książki jak i słowa Pana Makłowicza, które wczoraj przypomniał mi @Mr.Nobody, owady były jedzone w różnych rejonach świata z powodu biedy, braku żywności a nie z powodów ideologicznych, jakie chcą nam zaszczepić wyznawcy antykoscioła ekologizmu czy innego debilizmu.
Drażnią mnie także komentarze negatywne, jakie spłynęły na Pana Łukasza za jego wypowiedź o tutaj. Zapoznajcie się. Rozumiem, że autor książki i nagrania niekoniecznie widzi zagrożenie wynikające z idiotycznego trendu, jednak wyraźnie zaznacza, że nie da się wykarmić ludzi owadami. Zresztą chyba też sam sobie zdaje sprawę, że hodowla przemysłowa owadów, będzie tak samo chemiczna, jak hodowla zwierząt czy warzyw, owoców czy płodów rolnych.
Podsumowując, owady jeść to nie problem. Problem jest, że ktoś nam chce to wmówić i wcisnąć na siłę. Zastapić mięso czy mąkę w imię sekty ekologistów. A swoją drogą, jeśli będzie mniej zbóż to czym będą karmić larwy mączniaka? Ciekawe nie?
Żaluję w tym miejscu poziomu debaty w sieci, gdzie jedni chcieli Pana Łukasza podpiąć pod swoją sektę a drudzy utopić z miejsca za popieranie idiotów. A Pan Łuczaj nie zrobił ani jednego, ani drugiego. Jestem uczulony na lejących propagandę po(d)stępu i jad. Bardzo.
Postanowiłem coś niecoś skrobnąć o książce, ze względu na gównoburzę jaka się rozpętała po nagraniu Pana Łuczaja na serwisie yt (o tym później).
A więc mamy do czynienia z prkatycznym przewodnikiem po świecie występujących w naszych realiach geograficznych owadach, skorupiakach, ślimakach. Są opisy, sposoby przyrządzania, rysunki poglądowe. Każdy powinien skojarzyć przedstawionego bezkręgowca lub za wczasu poszukać w sieci czy w książkach jak wygląda przedstawiciel danego gatunku.
Tyle w kwestii treści. Książeczka ma jedynie 96 stron, napisana jest dużym drukiem, kosztuje niewiele a więc każdy zainteresowany może się szybko zapoznać z zawartością. Warto. Dlaczego warto? Na pewno nie dlatego że mamy obecnie idiotyczny trend na owady. Powtórzę, idiotyczny trend (użyłem wbrew sobie parlamentarnego określenia). Warto się zapoznać, bo w surwiwalu to norma wsunąć dżdżownicę czy larwy os (przynajmniej dla mnie) i warto wiedzieć, co można opędzlować w razie W. Jak np. nagranie Grzgorza GP Knives (apropos ślimaków), które znajdziecie w tym temacie
Wracając do Pana Łukasza, napisał on słowem wstępu co następuje:
W swoim nagraniu na yt również zaznaczył, że wyżywienie robactwem ludzi choćby w Polsce, nie ma racji bytu (i zmierza do odbytu - to mój dopisek). Powołując się ma wstęp do książki jak i słowa Pana Makłowicza, które wczoraj przypomniał mi @Mr.Nobody, owady były jedzone w różnych rejonach świata z powodu biedy, braku żywności a nie z powodów ideologicznych, jakie chcą nam zaszczepić wyznawcy antykoscioła ekologizmu czy innego debilizmu.
Drażnią mnie także komentarze negatywne, jakie spłynęły na Pana Łukasza za jego wypowiedź o tutaj. Zapoznajcie się. Rozumiem, że autor książki i nagrania niekoniecznie widzi zagrożenie wynikające z idiotycznego trendu, jednak wyraźnie zaznacza, że nie da się wykarmić ludzi owadami. Zresztą chyba też sam sobie zdaje sprawę, że hodowla przemysłowa owadów, będzie tak samo chemiczna, jak hodowla zwierząt czy warzyw, owoców czy płodów rolnych.
Podsumowując, owady jeść to nie problem. Problem jest, że ktoś nam chce to wmówić i wcisnąć na siłę. Zastapić mięso czy mąkę w imię sekty ekologistów. A swoją drogą, jeśli będzie mniej zbóż to czym będą karmić larwy mączniaka? Ciekawe nie?
Żaluję w tym miejscu poziomu debaty w sieci, gdzie jedni chcieli Pana Łukasza podpiąć pod swoją sektę a drudzy utopić z miejsca za popieranie idiotów. A Pan Łuczaj nie zrobił ani jednego, ani drugiego. Jestem uczulony na lejących propagandę po(d)stępu i jad. Bardzo.