Ramzan Szimanow pisze: ↑sob 29 paź 2022, 12:14
Więc i tu proste wliczenie w VAT jakoś nie jest przerażające.
No ale rozpisałem Ci wyżej, że to nie byłoby ani proste, ani pozbawione dziur do wykorzystania przez kreatywne księgowe, ani tanie w obsłudze. Byłoby dokładnie tym, co postulujesz, że nie powinno istnieć: podatkiem komplikującym i tak zagmatwany już system. Teraz dwa podobne produkty mogą mieć dwie różne stawki VAT, a po tych zmianach miałyby dodatkowo dwie różne stawki w zależności od opakowania.
Kiedyś posługiwano się przykładem chyba ubranek dziecięcych, z tkaniny i dzianiny, różnie opodatkowanych, choć to przecież podobne produkty, zaspokajające tę samą potrzebę. Teraz dodatkowo mogłyby być opodatkowane różnym podatkiem zależnie od tego, czy są w folii, kartonie, a może sprzedawane bez opakowania, luzem, na półce w sklepie.
Już dziś urzędy skarbowe nie wydają interpretacji, które są wiążące i nie do podważenia w sądzie. Taki system dodatkowo tylko skomplikuje kwestie podatkowe, utrudniając życie przedsiębiorcom.
Chyba, że taki ma być cel -- żeby system podatkowy był jak płot, że lew przeskoczy, wąż się prześlizgnie, a barany nie będą się rozchodzić, tylko będą grzecznie stać w kolejce do strzyżenia. Ale piszesz tak, jakbyś tego właśnie chciał uniknąć.
A wracając do tematu pierwotnego posta i jego tytułu, to ubóśtwo energetyczne w Polsce jest faktem, pisałem o tym już siedem lat temu:
http://www.drewnozamiastbenzyny.pl/komu ... rgetyczne/
Zwracałem uwagę, że problem z wygrzebaniem się z ubóstwa jest poważny, bo jeśli ktoś już teraz wydaje dużo pieniędzy na ogrzewanie, bo ma źle ocieplony dom, raczej nie będzie miał pieniędzy na to, żeby ten dom docieplić, co pozwoli mu oszczędzać.
Co się przez ten lat udało osiągnąć? Niewiele. Dalej dopłacaliśmy do górnictwa. Jedyne, co udało się wypracować, to dopłaty do paneli fotowoltaicznych, co osobom zamożnym pozwoliło ogrzewać swoje domy za darmo, prądem wytworzonym z instalacji fotowoltaicznej w ciepłym półroczu. Ale znów nie zmieniło to nijak sytuacji osób gorzej sytuowanych.
Tymczasem system opłat za emisje gazów cieplarnianych, który w Polsce istnieje od 2005 roku (wiem coś o tym, bo pracowałem przy nim w latach 2006-2011), który dla budżetu jest znaczącym źródłem wpływów, miał właśnie służyć transformacji energetycznej, odchodzeniu od węgla i innych paliw kopalnych, poprawie efektywności energetycznej. Ale wyszło jak zwykle, że pieniądze zostały przejedzone na inne cele.