Kompasy i busole

Orientacja w terenie
bushmot
Posty: 140
Rejestracja: pn 05 wrz 2022, 06:25
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

śr 23 lis 2022, 09:25

Siedzę, czytam i wiem, ze teraz wsadzę kij w mrowisko - i solidnie w nim zamieszam...
Kompletnie nie rozumiem kwestii konieczności precyzyjnego wyznaczania kierunku marszu co do pół stopnia. Kiedy i w jakich warunkach z tego skorzystacie? Kiedy będziecie szli na azymut? Albo zapytam precyzyjniej - kiedy będziecie szli TYLKO na azymut? Czy macie kartkę papieru z opisanym miejscem startu a następnie słownymi instrukcjami w stylu: idź na azymut 235 przez 568m a następnie skieruj się na 346 i podążaj przez kolejne 8534m? Bo jeśli tak - to mam dla Was złą wiadomość - to nie zadziała. Nie osiągniecie takiej dokładności choćby ze względu na czynnik ludzki - nie utrzymacie na takim dystansie jednego azymutu, bez wyznaczenia punktów odniesienia. A do tego dochodzą jeszcze kwestie sprzętowe...
W nawigacji morskiej oprócz uwzględniania deklinacji magnetycznej (zboczenia) jest jeszcze dewiacja kompasu - dotyczy ona każdego egzemplarza indywidualnie i nie jest zależna od miejsca. Za to jest zależna od ruchu kompasu - to znaczy, jeśli przez długi czas kompas spoczywa w jednym położeniu - jego namagnesowanie zmienia się i zmienia się jego dewiacja. Z polskiego na nasze - jeśli macie kompas w zestawie ucieczkowym, który leży na półce przez rok nie ruszany - jego dewiacja zmieni się pod wpływem działania pola magnetycznego Ziemi i tego co jest w okolicy. Z resztą - samo zboczenie również nie jest jednakowe na całym terenie Polski... 5 stopni E to wartość uśredniona...Czyli możliwość osiągnięcia dokładności do pół stopnia - oddala się i to mocno...

Dlaczego na to zwróciłem uwagę? Bo kompas czy busola maja nam powiedzieć w którym kierunku iść. Ale póki nie traficie na środek oceanu (gdzie wszystko wygląda identycznie) - będziecie mieli jeszcze mapę i punkty orientacyjne. Las, droga, znak z nazwą miejscowości, rzeka czy inne punkty charakterystyczne - to one będą dla Was stanowić punkty odniesienia. Nie tylko będziecie korzystać z punktu odniesienia - wybierać najwyższe drzewo, żeby iść w jego kierunku i nie zgubić kierunku przy marszu na azymut, ale też będziecie kontrolować za pomocą punktów odniesienia Waszą pozycję. Nawet satelity GPS wymagają sprawdzania ich pozycji (po to są stacje bazowe) aby korygować sygnał i samemu stanowić odpowiednio dokładne punkty odniesienia dla naszych odbiorników. A co dopiero piechur z kompasem...
Stojąc na skrzyżowaniu dróg będziecie chcieli iść na północny zachód - pomoże Wam w tym kompas. I niekoniecznie będzie musiała to być busola z dokładnością co do pół stopnia - guzikowy też da radę. Ramzan Szimanow podał przykład pomyłki o 850m na 10km marszu do schroniska. OK, taka pomyłka będzie tragiczna w skutkach. Ale... jeśli wiecie w którą stronę iść do schroniska (a jak macie namiar - to wiecie) to wiecie też dokładnie gdzie jesteście. A wiec zakładam, że macie mapę - bez mapy tego azymutu nie wyznaczycie. Tyle że mając taką mapę - czy będziecie przez 10km szli na przełaj przez krzaczory, trzymając azymut - i przez te 10km utrzymacie ten azymut, za to nie traficie nawet na pół szlaku czy innego punktu charakterystycznego, który będziecie mogli zidentyfikować na mapie, weryfikując Waszą pozycję? Czy mając mapę i kompas - nie lepiej/bezpieczniej dojść do szlaku i podążać nim? Będzie przecież szybciej niż przez krzaki i na przełaj?
OK, zawsze można powiedzieć, ze będzie GWWW i będziecie chcieli unikać dróg. Ale przecież nikt nie mówi, ze będzie trzeba iść środkiem A1 na północ aby dostać się do morza... wystarczy co jakiś czas kontrolować gdzie się jest porównując z mapą punkty odniesienia. A nawet jeśli nie będziecie tego robić celowo - co jakiś czas na drogę czy inną rzekę traficie - a wiec będzie możliwość weryfikacji położenia.
Być może będziecie chcieli zbudować obóz w lesie. Wtedy mamy zero oznaczeń i nawet idąc na "dwójkę" można się zgubić i stracić sprzęt... ok, ale czy wtedy będzie miało znaczenie czy odchodzicie na azymut 33,5 czy 34,5 stopnia? Nie - busola może mocno przekłamywać i pokazywać nawet i 45 stopni - to jest bez znaczenia. Ważne, aby wiedzieć ile pokazywała, żeby umieć wrócić w przeciwnym kierunku...

Wg mnie - jeśli mam mieć kompas/busolę - to dobrze, żeby był to sprzęt dokładny. Ale nie ma co przesadzać z tą dokładnością. Po pierwsze - bez kalibracji sprzętu względem pewnych na 200% punktów odniesienia (wiecie przecież, ze słońce w zenicie wskazuje południe, tyle, ze zenit nie jest o 12:00... a gwiazda polarna wskazuje północ, tyle, że również z małym błędem - wg Wikipedii "W 2000 roku Polaris znajdowała się w odległości około 44 minut kątowych od bieguna północnego nieba" - a wiec to ponad pół stopnia różnicy) nie będę pewny, że sprzęt jest tak dokładny jak sobie bym to wyobrażał. Po drugie - nawet jeśli kompas będzie idealnie dokładny - to najsłabszą częścią układu i tak będzie jego właściciel - dlatego warto, a nawet trzeba kontrolować postępy w ruchu z mapą.

I dlatego zamiast walczyć o każe pół stopnia dokładności - będę korzystał nie tylko z kompasu ale i z mapy - i w ten sposób osiągnę wymaganą dokładność.
zapraszam na bushmot.blogspot.com
Ramzan Szimanow
Posty: 1862
Rejestracja: czw 27 sty 2022, 10:49
Kontakt:

śr 23 lis 2022, 13:07

bushmot pisze:
śr 23 lis 2022, 09:25
Siedzę, czytam i wiem, ze teraz wsadzę kij w mrowisko - i solidnie w nim zamieszam...
Kompletnie nie rozumiem kwestii konieczności precyzyjnego wyznaczania kierunku marszu co do pół stopnia.
Czy kij w mrowisko? Sporo ludzi nie zawraca sobie nawet głowy zboczeniem magnetycznym.
Po prostu sprawdzając czy nie zaczynają się kręcić w kółko, zgrubnie trzymają kierunek marszu po ominięciu młodnika, bagien czy wiatrołomów itd.
Przykład gdzie gdzie opisałem jak może się to odbić w Polsce czkawką jest dość skrajny.
Ale zawsze dobrze opisać wszystkie niuanse sprzętu w przystępny sposób ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nawigacja”