Za czasów naszych dziadków, w sieni zazwyczaj (bo był tam przewiew), wisiał nie raz "dojrzewający" kawał mięsa..
W soli.. W cukrze..
Z mojej pamięci.. Akurat noga krowy..
Nie raz do tej sieni wdzierał się mróz.. Bo musiał być "przewiew" latem, było tam ciepło..
Bez znaczenia na porę roku.. Dziadek kroil sobie kawał.. I zajadał jak my chipsy dziś..
Niestety nie pamiętam, w którą porę roku, mięso pokrywało się białym nalotem.. Myślałam że pleśń.. Dano mi smakować.. Sama sól..
Samo się konserwowalo, adekwatnie do warunków.. Pory roku..
Może warto pójść ta droga? Sprawdzić co się stanie?
ja aktualnie na testy nie mam jeszcze warunków..
Dobry chleb suszony w przewiewnym pojemniku (otwarty karton, otwarta torba papierowa) też nie powinien się zepsuć..
Dziadek w jutowym dla konia trzymał i pół roku..(później można zrobić zakwas na żur)
Orzechy.. Bardzo kaloryczne.. Można trzymać na mrozie.. (nawet dla zachowania walorów smakowych i zapachowych dziś poleca się je trzymać w zamrażalniku lub lodówce-nie testowałam.. Nie mam jeszcze dodatkowych zamrażalników)
Czyli swobodnie przezimuja w aucie..
Testuj..
Jeszcze bym dorzuciła suszone mięso, wędzone.. Sama mnie ciekawi jego przetrwanie poza domem.. Na mrozie i po jego ustapieniu..
Tylko proszę.. Pamiętaj.. Kup naprawdę dobre produkty ze wsi..
Nie te faszerowane woda z antybiotykiem x dni po śmierci zwierzęcia..
Bo mogą się zachowywać inaczej..