Czołgiem.
Tak się dzisiaj bawiłem z truskawkami i myśl mnie naszła. Jak być może niektórzy kojarzą, czy to z życia własnego czy z opowieści rodzinnych, czy to z książek, kiedyś wykorzystywano wszystko maksymalnie. Jak napisałem w tytule, 98% tak od siebie bo straty zawsze gdzieś są. Kiedyś gdy zabijano krowę, mięso szło na przerób, skóra również, rogi także a i kopyta i kości miały swoje zastosowanie. Czy to jako gnat dla psa czy na mączkę kostną, czy ba klej kostny. Z rogów robiono przykładowo pochewkę na osełkę do kosy. Można by tak długo wymieniać ale to nie rys historyczny tylko próba przypomnienia pewnego schematu myślenia, wg którego, nic nie może się zmarnować. Temat popularny ostatnio, ze względu na wzrost zainteresowania ekologią (tudzież eko terroryzmem) ale i praktyczny. Myślenie gospodarskie. Ale do brzegu, czyli do przykładów, gdyż zacząłem od truskawek.
A więc zlałem w tym tygodniu nalewkę truskawkową i owoce zalałem ponownie wodą, aby stworzyć kolejną porcję słabszej nalewki. Taką do herbaty czy jako soczek do piwa. Czemu miałem te owoce wyrzucać? Więc truskawki oddały niemal cały alkohol wodzie i pozostały niezagospodarowane. Co tu z nimi począć? Ukręciłem placek z nimi w roli głównej. Wystygł, spróbowałem, jednak coś czuć alkoholem mimo wszystko, zatem wersja dla dorosłych domowników. Ale zacny wyszedł. Zatem pozostałe truskawki ponalewkowe w woreczki i do mrożenia. Będzie na kolejne placki.
Tu jeszcze uwaga dotycząca zlewania samej nalewki. W słojach czy butelkach zawsze coś pozostaje. Czy to spirytus, czy sok, a więc wszystko zalewam odrobiną wody (jeśli rozrabiam spirytus) lub nasyconej owocami wódki (gdy płuczę słój lub gąsior), tak aby wykorzystać wszystkie resztki. Z tego co mi wiadomo nie posiadam szkockich korzeni więc skąpstwo nie jest moją cechą

Myślę jednak, że można właśnie na te powiedzmy 98% wykorzystać niemal każdy produkt czy proces i dzięki temu zaoszczędzić jak i zwiększyć swoje zapasy.
Nomen omen dzisiaj wyciągnąłem kilka małych cebul, które wyrosły mi z gnijących... Mogłem wyrzucić na kompost i też by się nie zmarnowały, tworząc pożywkę dla roślin w ogrodzie, ale zasadzilem. Ziemia uporała się z miękkimi warstwami cebuli i wyrosły nowe warzywka. Można? Kwestia sposobu myślenia i spojrzenia na to, co możemy osiągnąć.