Czubajka kania (Macrolepiota procera (Scop.) Singer)
: sob 18 lis 2023, 10:55
Czołgiem!
Dzisiaj taki krótki wpis o cholernie smacznym grzybku, którego podobnie jak Żółciaka siarkowego, można zamienić na patelni w kotlet. Danie to proste, pożywne i smaczne, spokojnie zastąpi kawałek mięsa, aby oszukać kubeczki smakowe. I tu znów odniesienie do wpisu kolegi @BowHuner oraz nagrania zamieszczonego w tym wpisie: Wartość odżywcza grzybów.
Do rzeczy, jako że najważniejsza kwestia to rozpoznanie czubajki kani podczas grzybobrania. Jeśli brak nam doświadczenia ze zbieraniem tych smakołyków, najlepiej zacząć przygodę od wypadów z kimś, kto orientuje się w temacie i na żywo nam pokaże co jest jadalne a co omijać. Nauka z samych zdjęć i opisów zawsze może być niewystarczająca ale jeśli innej nie mamy... Postaram się przybliżyć temat rozpoznawania kani.
Grzyb ten lubi gleby obfitujące w wapń i gliniaste. W terenie najczęściej znajdziemy go na obrzeżach lasów, na łąkach, na polanach leśnych i zrębach. Zdarza się także w parkach czy na poboczach dróg, terenach zielonych wsi i pomiędzy nimi. Występuje w całym kraju. Należy do grupy pieczarkowatych.
Artykuły w sieci jakie znalazłem, straszą pomyleniem kani z innymi gatunkami, w tym trującymi. Ośmielę się stwierdzić iż bzdura i "bycze odchody" pochodzące od miernych autorów i raczej straszące na wyrost czytelnika w Polsce. A niepotrzebnie. Czubajkę kanię można pomylić z:
- czubajnikiem czerwieniejącym - blaszki i miąższ tego grzyba czerwienieje pod naciskiem palców, zatem łatwo uniknąć pomyłki. Poza tym czubajnik jest grzybem jadalnym, z tym że nie posiadającym dobrego smaku i aromatu takiego jak kania.
- czubajka gwiaździsta - która rzadko występuje w naszym kraju a przynajmniej mnie nie było nigdy dane jej znaleźć. Tak czy siak, czubajka gwiaździsta jest jadalna i podobna w smaku do czubajki kani.
- muchomor zielonawy - podobnie jak w przypadku czubajnika czerwieniejącego, nazwa zdradza nam co nieco o wyglądzie grzyba, gdyż muchomor zielonawy ma... zielonawy kapelusz! Nie do pomylenia jeśli znajdziemy dojrzały okaz. gorsza sprawa z młodymi, wtedy lepiej się powstrzymać, jeśli nie mamy pewności, gdyż muchomor zielonawy jest śmiertelnie trujący. Przez wzgląd na barwę kapelusza jednak, jak i brak "łusek" na nim, nie mozna pomylić tegoż muchomora z czubajką kanią.
- muchomor plamisty - odnalazłem brednie, że ludzie mylą go z czubajką kanią. Wydaje mi się, że tacy grzybiarze chodzą na grzyby pod wpływem innych grzybków lub alkoholu. Muchomora pomylić z kanią można jedynie wtedy, gdy mamy problemy ze wzrokiem i to solidne - obraz nam się rozmywa pod wpływem upojenia alkoholowego. albo mamy słaby wzrok, ale wtedy ciężko w ogóle chadzać na grzyby, to zrozumiałe.
- czubajeczka - lepiota, 400 gatunków grzybów, które ok, można pomylić ale to tylko w przypadku nieznajomości grzybów lub zbierania ich pod wpływem wspomnianego wyżej alkoholu.
- sinoblaszek trujący - crème de la crème wszystkich artykułów na der onet i innych portalach z bzdurami. Grzyb ten faktycznie, patrząc na zdjęcia, pewnie można pomylić z czubajką kanią. W naturze go jednak nigdy nie widziałem. Pewnie dlatego, że występuje w Ameryce Północnej i w Polsce nikt jeszcze nie odnotował jego znalezienia.
Nie dajmy się zatem zwariować "mondrym" portalom i szukajmy wiedzy u ludzi, którzy są praktykami. Ja rozpoznaję czubajkę kanię na oko, ze względu na wiele lat grzybobrań od czasów podstawówki. Jeśli mam wątpliwości, sprawdzam pierścień na trzonie podejrzanego grzyba. U kani powinien w miarę luźno się przesuwać w górę i w dół. Pamiętam także dobrze aromatyczny zapach kani. Ni to maślany, ni orzechowy, coś tędy jak na mój gust. Bardzo przyjemna woń. Jeśli znajduję kanię lub dwie w stanie dojrzałym, oczywiste jest, że kolejne dwa lub trzy osobniki młode, również będą kaniami. Nie zbieram jednak zbyt młodych - to zwyczajnie nie ma sensu z powodów ekonomicznych. Duży okazały egzemplarz to spory kotlet na patelni. Dwa małe to wręcz "niemoralne". Niech rosną, może ktoś inny skorzysta za kilka dni, gdy nabiorą kształtów Z drugiej strony młode można wysuszyć i sproszkować na przyprawę. Ok, ale musimy mieć pewność że to na pewno kania, a więc lepiej być doświadczonym grzybiarzem. A do czasu wystąpienia sytuacji kryzysowych uczyć się jak najwięcej o grzybach, jeśli chcemy się nimi żywić. Tutaj podrzucam online materiał do nauki już teraz Nagrzyby.pl, atlas grzybów ze zdjęciami. Warto się zapoznać, jeszcze lepiej nabyć atlasy z kolorowymi zdjęciami w formie książki, a najlepiej uczyć się pod okiem praktykującego od lat grzybiarza. I być czujnym Każdy z nas może popełnić jakiś błąd, więc...
W ubiegłym roku jakimś cudem do podgrzybków i borowików dostał się nam goryczak (zapewne był młody i nie zauważyliśmy barwy gąbki pod kapeluszem). Grzyb nie trujący ale niejadalny. Grzyby wyciągnięte z zamrażarki, wrzucone na patelnie i robimy sos. Próba smakowa i odruch wymiotny. Cała patelnia przepełniona goryczą. Kibel, kosz, kompost. Dobrze że mięsa nie wrzuciliśmy. A przecież doświadczeni z nas grzybiarze, prawda?
Dzisiaj taki krótki wpis o cholernie smacznym grzybku, którego podobnie jak Żółciaka siarkowego, można zamienić na patelni w kotlet. Danie to proste, pożywne i smaczne, spokojnie zastąpi kawałek mięsa, aby oszukać kubeczki smakowe. I tu znów odniesienie do wpisu kolegi @BowHuner oraz nagrania zamieszczonego w tym wpisie: Wartość odżywcza grzybów.
Do rzeczy, jako że najważniejsza kwestia to rozpoznanie czubajki kani podczas grzybobrania. Jeśli brak nam doświadczenia ze zbieraniem tych smakołyków, najlepiej zacząć przygodę od wypadów z kimś, kto orientuje się w temacie i na żywo nam pokaże co jest jadalne a co omijać. Nauka z samych zdjęć i opisów zawsze może być niewystarczająca ale jeśli innej nie mamy... Postaram się przybliżyć temat rozpoznawania kani.
Grzyb ten lubi gleby obfitujące w wapń i gliniaste. W terenie najczęściej znajdziemy go na obrzeżach lasów, na łąkach, na polanach leśnych i zrębach. Zdarza się także w parkach czy na poboczach dróg, terenach zielonych wsi i pomiędzy nimi. Występuje w całym kraju. Należy do grupy pieczarkowatych.
Artykuły w sieci jakie znalazłem, straszą pomyleniem kani z innymi gatunkami, w tym trującymi. Ośmielę się stwierdzić iż bzdura i "bycze odchody" pochodzące od miernych autorów i raczej straszące na wyrost czytelnika w Polsce. A niepotrzebnie. Czubajkę kanię można pomylić z:
- czubajnikiem czerwieniejącym - blaszki i miąższ tego grzyba czerwienieje pod naciskiem palców, zatem łatwo uniknąć pomyłki. Poza tym czubajnik jest grzybem jadalnym, z tym że nie posiadającym dobrego smaku i aromatu takiego jak kania.
- czubajka gwiaździsta - która rzadko występuje w naszym kraju a przynajmniej mnie nie było nigdy dane jej znaleźć. Tak czy siak, czubajka gwiaździsta jest jadalna i podobna w smaku do czubajki kani.
- muchomor zielonawy - podobnie jak w przypadku czubajnika czerwieniejącego, nazwa zdradza nam co nieco o wyglądzie grzyba, gdyż muchomor zielonawy ma... zielonawy kapelusz! Nie do pomylenia jeśli znajdziemy dojrzały okaz. gorsza sprawa z młodymi, wtedy lepiej się powstrzymać, jeśli nie mamy pewności, gdyż muchomor zielonawy jest śmiertelnie trujący. Przez wzgląd na barwę kapelusza jednak, jak i brak "łusek" na nim, nie mozna pomylić tegoż muchomora z czubajką kanią.
- muchomor plamisty - odnalazłem brednie, że ludzie mylą go z czubajką kanią. Wydaje mi się, że tacy grzybiarze chodzą na grzyby pod wpływem innych grzybków lub alkoholu. Muchomora pomylić z kanią można jedynie wtedy, gdy mamy problemy ze wzrokiem i to solidne - obraz nam się rozmywa pod wpływem upojenia alkoholowego. albo mamy słaby wzrok, ale wtedy ciężko w ogóle chadzać na grzyby, to zrozumiałe.
- czubajeczka - lepiota, 400 gatunków grzybów, które ok, można pomylić ale to tylko w przypadku nieznajomości grzybów lub zbierania ich pod wpływem wspomnianego wyżej alkoholu.
- sinoblaszek trujący - crème de la crème wszystkich artykułów na der onet i innych portalach z bzdurami. Grzyb ten faktycznie, patrząc na zdjęcia, pewnie można pomylić z czubajką kanią. W naturze go jednak nigdy nie widziałem. Pewnie dlatego, że występuje w Ameryce Północnej i w Polsce nikt jeszcze nie odnotował jego znalezienia.
Nie dajmy się zatem zwariować "mondrym" portalom i szukajmy wiedzy u ludzi, którzy są praktykami. Ja rozpoznaję czubajkę kanię na oko, ze względu na wiele lat grzybobrań od czasów podstawówki. Jeśli mam wątpliwości, sprawdzam pierścień na trzonie podejrzanego grzyba. U kani powinien w miarę luźno się przesuwać w górę i w dół. Pamiętam także dobrze aromatyczny zapach kani. Ni to maślany, ni orzechowy, coś tędy jak na mój gust. Bardzo przyjemna woń. Jeśli znajduję kanię lub dwie w stanie dojrzałym, oczywiste jest, że kolejne dwa lub trzy osobniki młode, również będą kaniami. Nie zbieram jednak zbyt młodych - to zwyczajnie nie ma sensu z powodów ekonomicznych. Duży okazały egzemplarz to spory kotlet na patelni. Dwa małe to wręcz "niemoralne". Niech rosną, może ktoś inny skorzysta za kilka dni, gdy nabiorą kształtów Z drugiej strony młode można wysuszyć i sproszkować na przyprawę. Ok, ale musimy mieć pewność że to na pewno kania, a więc lepiej być doświadczonym grzybiarzem. A do czasu wystąpienia sytuacji kryzysowych uczyć się jak najwięcej o grzybach, jeśli chcemy się nimi żywić. Tutaj podrzucam online materiał do nauki już teraz Nagrzyby.pl, atlas grzybów ze zdjęciami. Warto się zapoznać, jeszcze lepiej nabyć atlasy z kolorowymi zdjęciami w formie książki, a najlepiej uczyć się pod okiem praktykującego od lat grzybiarza. I być czujnym Każdy z nas może popełnić jakiś błąd, więc...
W ubiegłym roku jakimś cudem do podgrzybków i borowików dostał się nam goryczak (zapewne był młody i nie zauważyliśmy barwy gąbki pod kapeluszem). Grzyb nie trujący ale niejadalny. Grzyby wyciągnięte z zamrażarki, wrzucone na patelnie i robimy sos. Próba smakowa i odruch wymiotny. Cała patelnia przepełniona goryczą. Kibel, kosz, kompost. Dobrze że mięsa nie wrzuciliśmy. A przecież doświadczeni z nas grzybiarze, prawda?