BoldFold pisze: ↑ndz 23 lip 2023, 11:12
Od siebie tylko dodam o błędach poznawczych
Jeśli mam być szczery to wszystko co ma silnik w moim przekonaniu powinno służyć do ucieczki przed wystąpieniem zagrożenia, ..................... (w wielokropku wpisujemy co kto chce) po wystąpieniu zagrożenia ucieczka na szybko rodzi zbyt wiele zagrożeń różnego rodzaju, a każde zranienie, skręcenie, złamanie, itp w przypadku gdy nie działa służba zdrowia to gotowy scenariusz na długotrwałe cierpienie. W tym kontekście i to co powyżej napisał BH skłania do tego, że auto jest znacznie bezpieczniejszym środkiem ucieczki po W (jeśli mus oczywiście) Ja biorąc to wszystko pod uwagę stawiam na wózek/rowery gdybym musiał po W gdzieś się przemieszczać. Można oczywiście rowery lub wózek mieć na samochodzie i przesiąść się na nie lub przeładować bagaż na wózek i dalej już pieszo.
Generalnie wszystkie scenariusze to w tej chwili wróżenie z fusów...
Ale np w aucie które prowadzi żona/syn/córka/teść mogę mieć broń w pogotowiu, a możliwość obserwacji też jest o niebo lepsza...
W idealnym scenariuszu wiemy wcześniej. A tu wjeżdza niestety z buta pan Murphy z swoimi prawami.
A ucieczka raczej nie na szybko tylko zgodnie z sprawdzonym planem.
Auto teoretycznie jest bezpieczniejsze. Tylko ile łatwiej może utknąć w zatorze i innych aut.
I wtedy przesiadka na rowery.
Czyli wady motocykla minus potrzeba paliwa, plus o wiele mniejsza średnia prędkość.
No, też ciszej.
BowHunter pisze: ↑ndz 23 lip 2023, 08:04
Obawiam się, że trochę za bardzo przeceniasz możliwości motocykli. Widzisz, prawdą jest że są zwinniejsze, jazda na nich jest przyjemniejsza i znacznie łatwiej jest się przecisnąć między autami, czy w wąskiej ścieżce. Jednakże mają bardzo poważną wadę jeśli chodzi o ich zastosowanie ewakuacyjne - są motocyklami. Znacznie łatwiej jest unieruchomić motocykl niż samochód. Niegruba linka na wysokości ponad kierownicą skutecznie Cię z niego zrzuci (patrz wszelakie przykłady rozwieszania linek w lesie). Łatwo też zatrzymać motocyklistę, poprzez zablokowanie go, czy staranowanie (patrz przykłady kradzieży motocykli w Brazylii). Unieruchomi cię także kapeć. Oczywiście zalanie opon mleczkiem uszczelniającym załatwi sprawę mniejszych dziur,
Nie zabierze się na niego tyle tobołów co do auta. Tylko chyba nie chodzi żeby wlec się z komodami i wannami na furmankach jak widać było na zdjęciach kolumn uchodźców z II wś czy wojen w Jugosławii.
Ślimaczących się na drogach gdzie stanowiły cel "omyłkowych" nalotów.
Znam mam relacje jak grupka ominiętych przez mobilizacje młodych chłopaków w wrześniu 1939 postanowiła uciekać przed wkraczającymi Niemcami z okolic Leszna pod Warszawę. Rowerami.
Po gównianych drogach II RP, zakorkowanych wozami uchodźców, zagubionymi wojskowymi taborami, kolumnami spanikowanych wojsk których dowódcy prowadzili swoich ludzi w losowych wręcz kierunkach.
Wyprawa zajęła im trzy dni.
Słysząc że władze ewakuowały się na Brześć a wojska niemieckie stoją pod miastem wrócili przez ten chaos do domów.
W podobnym czasie.
Ile zajęłoby im to furmanką czy nawet autem z zapasem benzyny?
Tą linkę najpierw ktoś musi rozwiesić.
Typowo szykując zasadzkę na motocyklistów/rowerzystów.
50 lat temu gdy polska motoryzacja stała "Wieśką" i SHL prawdopodobne.
Dzisiaj niekoniecznie.
Bogaty łup kojarzy się z luksusowym suvem lub zmodyfikowaną terenówką.
Pierdziawka z kręcącą się po okolicy gówniarzerią marnującą bezmyślnie ostatnie krople benzyny.
Gorzej kwestia przyczajonego w krzakach przed zakrętem lub na jakimś wiadukcie cwaniaka z cegłą lub solidniejszym kawałkiem gruzu.
Tylko tutaj tak motocyklista jak i przednia szyba auta są równie dobrym celem.
Kwestia kapcia, przykład mleczka, nie tylko posiadanego ale przećwiczonego w działaniu zestawu naprawczego do opon, w starszych wynalazków zapasowa dętka i zestaw do łatania.
Albo nawet w nowszych, pasująca dętka i w razie potrzeby szybka konwersja wsteczna koła.
Ojciec kiedyś tak pół roku jeździł na tak naprawianym. Oplem Vectrą...
Słyszałem też o patencie z wypychaniem na szybko uszkodzonej opony sianem, lub w nowszej wersji pianką montażową.
Ma działać przy lekkich 125tkach pozwalając się dotoczyć jeszcze kilkadziesiąt czy nawet więcej kilometrów.
W samochodach ten patent to absurd, czy działa w wypadku ważącego ok 120 kg motocykla?
Czy tylko z kierowcą w rodzaju chudego nastolatka czy kobiety która ma 50 kg po dobrym obiedzie i w ciuchach namokniętych na deszczu?
Co do reakcji na zagrożenie.
Niestety tak jak w czasie P. Trzeba starać się przewidywać wcześniej.
W porę zjeżdżając w jakąś wąską ścieżkę, między drzewa, pomiędzy porzucone auta itd.
Gdzie rydwan wpierdolu "chłopców z miasta" się nie przeciśnie lub zaraz utknie z rozprutym podwoziem.
Kwestia broni pod ręką osoby jadącej z tyłu, szybkości jej użycia w razie czego, również w trakcie jazdy itd do sprawdzenia praktycznego.
Choć nie jest jakąś wiedzą tajemną jak lubią to właśnie bandyci z ameryki południowej czy nawet Niderlandów.
Gdzie też jakiś czas temu w porachunkach mafijnych lubianą metodą ataku było użycie przez dwójkę zabójców lekkiego motocykla czy nawet skuterka.
Siedzący za kierowcą strzelec otwierał ogień do ofiary z pistoletu lub Skorpiona vz 61 po czym znikali w miejskim ruchu zanim policja lub koledzy ofiary zdążyli zorganizować jakikolwiek pościg.
Schemat nadający się do przeróbki na obronny?
Na pewno niemiła niespodzianka dla bandytów o ile chcieli się najpierw "pobawić" zamiast zaatakować bez ostrzeżenia taranując lub np wspomnianą cegłą.
Zasięg. Zdobycie większego zbiornika lub znów kosztem tobołów. Dwie plastikowe bańki po 10 litrów przytoczone z tyłu.
To dużo czy mało, zależy od spalania.
Tylko znów, lepiej jechać jak palić to autem unieruchomionym w korku bo paręset metrów dalej elektryczny miejski suv jakiegoś gadżeciarza rozładował się na amen. I nawet nie ma jak tego złomu zepchnąć na bok bo się zablokował.
Kwestia siatki maskującej na auto... Zamaskowany w ten sposób motocykl jednak mniej się rzuca w oczy.
Schronienia stanowić nie będzie. Ale jak pisałem. Byle pustostan, zapomniana szopa wśród pól itd.
Koczując w takiej możemy mieć motocykl przy sobie.
Nie dziwiąc się rano że tubylcy zwinęli nam toboły z auta i osuszyli zbiornik gdy ktoś zbyt lekko potraktował wartę.
Potencjalnych złodziejaszków jest o wiele więcej jak rozbójników tylko czekających by wyjść z siekierą i urzynem z Mosina za paskiem w poszukiwaniu ofiar do sterroryzowania.