Pozornie trzeba być idealnym konsumentem. Nie ma co zwracać na siebie uwagi. Umiejętność ukrycia się i przetrwania w systemie to też prepering. System należy w jego legalnych granicach wykorzystywać do własnych celów. Znajomość prawa (a nie umiejętność czytania aktów) bywa niezwykle przydatna.Ramzan Szimanow pisze: ↑pt 11 lis 2022, 16:56
Czasem człowiek robi skróty myślowe jak właśnie pominięcie oczywistych silnej psychiki, zdrowego rozsądku i sprytu.
Te niestety trzeba hartować i pielęgnować bo współcześnie świat stara się je ludziom odbierać.
U "idealnego konsumenta i biorobota roboczego" są wadami.
Taki ma wykonywać zadania z swojej wyspecjalizowanej działki w wyuczony sposób a zarobione pieniądze wydawać kompulsywnie by PKB rosło a biorobocik nie mógł "akumulować środków produkcji" wspinając się po drabinie społecznej ani nawet stawać się niezależny.
Bardziej niezależny od systemu może też niezależnie myśleć i mniej się boi.
Mniej się bojąc jest trudniej sterowalny.
Kolejne straszne wady!
Co do sprzętu na DS. Więcej funkcjonalnych narzędzi które można nie raz kupić w niewielkich pieniądzach, mniej gadżetów nie było by źle.
Ale każdy ma swoją niszę.
Prowadzący tamtą stronę sam przyznał że majsterkować ani pracować fizycznie nie lubi.
A narzędzia wspomagają dłubanie i tyranie.
BTW, właśnie znalazłem kolejne luki w aktualnie wprowadzanych przepisach - tym razem w limitach kWh na przyszły rok. Bez trudu można mieć dość łatwo 3MWh zamiast 2MWh po starej cenie i to w pełni legalnie Druga dziura pozwala uzyskać legalnie 2600kWh/rok poprzez zmianę strony umowy, a trzecia już narusza prawo ale wymaga tylko podpisu bo brakuje elementu kontrolnego Pewnie parę osób się skusi
Mam wrażenie że coraz głupsi ludzie tworzą te rozwiązania. A wystarczyłoby kilka dodatkowych zdań by było to 100% szczelne. Do tego oberwą mieszkańcy lepszych bloków - wszak punkt poboru na części wspólne i licznik jest na ogół jeden Widać to nie jest właściwy elektorat, Ci z energochłonnymi elementami w blokach - windy, wentylacja mechaniczna, oświetlenia garaży, monitoring, podgrzewanie podjazdów itp. Coś wspominałem już o kryzysie ? :/
To już kolejna tegoroczna okazja, poprzednio przytuliłem dodatek węglowy bo zrobiłem korektę deklaracji długo przed oficjalnym wejściem w życie ustawy i poprawki odrzucającej korekty CEEB złożone po 11 sierpnia
I znów obserwując innych znajomych eksploitujących legalnie system czuje się malutki strasznie. Ale tak jest lepiej bo motywuje mnie to do rozwoju zamiast osiąść na laurach.
Teraz uważnie obserwuję projekty zmian w UOBiA - w zależności od ostatecznej wersji może być parę zmian które przy odrobinie szczęścia uda się decyzyjnie wyprzedzić i znieść ich negatywne skutki.
Może zostawmy temat DS bo dyskusja ma być na poważnie o ile dobrze zrozumiałem. Ja też nie lubię moknąć na deszczu w lesie z pustym żołądkiem a robiłem to by oswoić się z sytuacją i podchodzić do tego spokojnie. Podobnie jak parę innych rzeczy których zwyczajnie nie lubię i nie umiałem robić. Niezależnie od przyjętych metod przetrwania pewne aspekty są uniwersalne i stanowią absolutne minimum. Działanie w terenie przy złej pogodzie, w stresie, w warunkach znacznego wyczerpania i obciążenia to wszystko są podstawy.
Dziś wiem jakie mam ograniczenia niosąc 45kg osobę kilometrami. Taki ładunek sprawia że z boba wylatuje w zasadzie wszystko - przynajmniej u mnie, bo pakerem jakimś nie jestem, a takie obciążenie wykańcza mnie dość intensywnie. I tu przydaje się uprzednie doświadczenie - nagle gdy nie masz nic, tylko to co w edc i może jakąś folię od deszczu.
Co wyrzucisz z BOB, co zjesz a co wypijesz od razu - warto mieć to przepracowane. Jeszcze raz podkreślę - nie lubię tego ale mimo to robiłem.
Polecam każdemu taki test - o dziwo to nie nogi padają pierwsze tylko ręce. Warto więc pomyśleć jak je odciążyć zanim zrobi się pierwsze 100m. Nawet improwizowana uprząż która przenosi częściowo obciążenie na barki czyni cuda. Coś na kształt wleczonych sań też pomaga. W razie "w" nie ma czasu by wymyślać rozwiązania. Trzeba mieć je przećwiczone w praktyce. Dużo zależy zresztą od stanu niesionej osoby. Długoterminowo trzeba zadbać o kondycję ale pomimo tego może nie starczyć sił, stąd powyższe rozwiązania. Ale odbiegam od tematu.
Zgadzam się w 100% że psychika jest na 1 miejscu we wszelkich przygotowaniach i przetrwaniu. Nic nie jest tak ważne ani wiedza, ani kontakty, ani zapasy czy inne przygotowania. Mimo że sama nie wystarczy to bez niej wszystkie pozostałe elementy tracą w pewnym zakresie na znaczeniu. Nie raz gdy już myślałem że puszczę pawia i nie zrobię ani kroku dalej z tym obciążeniem, tylko siła woli pchała mnie dalej, mimo że logika mówiła że padłem na ziemię kilka godzin wcześniej. Kilkakrotnie znajdowałem się w życiu w sytuacji gdy naprawdę byłem w czarnej d... i zawsze udało mi się przekuć to co przytłaczało w działanie. Nie to że mam zaraz jakąś szalenie silną psychikę tylko nie było innego wyjścia. Każde takie wydarzenie, którego nikomu nie życzę, sprawiło oprócz skutków negatywnych również pozytyw.
Wracając do pierwotnego tematu - jest bardzo ciężko osiągnąć taką specjalizację we wszystkich dziedzinach by odbudować się całkowicie samodzielnie od zera. Tu lepiej mieć przydatne praktyczne umiejętności na wymianę z innymi. Tu lajkowanie na FB nic nie da i cool profil na insta nie pomoże. Większość umiejętności i zawodów będzie wtedy bezwartościowa.
Gdybym dziś miał wybierać od nowa - zostałbym chirurgiem dorabiającym sobie jako lekarz rodzinny. Lekarz i weterynarz to wg mnie najlepsza specjalizacja jaką można mieć przy SHTF. Jesteś od razu cenny dla każdej grupy czy strony konfliktu. Niestety to pełnoetatowe zajęcie. Potem rolnik - bardzo żałuje że nie jestem pełnoetatowym rolnikiem. Ich wiedza i umiejętności będą na wagę złota. Począwszy od produkcji żywności skończywszy na mechanice czy kowalstwie.
Większość pozostałych umiejętności jest możliwa do pozyskania dodatkowo do tych które mamy na co dzień. Można zostać myśliwym, wędkarzem, producentem alkoholu, podstawowym rusznikarzem, domorosłym krawcem, pszczelarzem, radioamatorem, poznać podstawy budowlanki i stolarstwa czy hodowli zwierząt (ale dalej rolnik tu wymiata).